Raziel
Administrator
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 14:22, 21 Cze 2006 Temat postu: Magia na wojnie. |
|
|
I nastał dzień pierwszy, w którym to na polu chwały dwie armie potężnych władców spotkać się miały. I rzekł jeden z władców do armii swojej:
- Moi dzielni poddani dziś dla ojczyzny w szeregach stańcie. Dziś odwagą i walecznością się wykażcie, by Wasze żony i pacholęta dumne z Was były.
Drugi władca swoją armię takowymi słowami pokrzepiał:
- Magowie, czarodzieje w Was siły drzemią ogromne. Proszę zniszczcie armię wroga mego by więcej plugawić się ziem naszych nie ważył. Zetrzyjcie w pył potęgę, którą przed Wami zgromadził.
I na znak dany przez obu rzuciły się armie przeciwko sobie. W walce zginęło ich ze dwa tysiące. Każda ze sił swą taktykę miała, każda wroga swego pokonać chciała. I choć walka była zacięta, żadna armia rozkazów swego pana nie wykonała.
A jak przedstawia się sprawa w Waszych przygodach drogie Misie. Czy Wy, jako panowie świata, którym rządzicie, władcy losów, twórcy historii i bogowie na niebie. Czy Wy w swych wyrokach sprawiedliwi bywacie? Czy w Waszych przygodach, którymi swych graczy zarzucacie magią walczycie i magię przeciw magii przeciwstawiacie?
Pomyślcie sobie przez chwilę, jak to w świecie z magią bywa. Pomyślcie, bo to sprawa wielce ważna i byle jak jej pozostawić nie można. Jak Wam przecie wiadomo podczas wojen wszelakich na wszystkich światach toczonych każdy wódz w walce przewagi szukał. O ile w dzisiejszych czasach o przewadze technologicznej prawić można, tak kiedyś w czasach zamierzchłych tylko rozsądkiem i umiejętnościami można było władać. Ten, kto wroga swego skuteczniej zastraszyć umiał, ten zwycięstwo odnosił i z pola bitwy w chwale schodził. Nie raz się zdarzało, że oddział mniejszy z zaskoczenia wielką armię pokonał. Dlaczegóż by więc moje drogie Misie nie połączyć światów naszych obu i do wojen dorzucić trochę złomu.
Przecież magia, którą wielcy władają wspaniałe drogi przed wyobraźnią otwiera. Każdy czar z innym odpowiednio skomponowany broń może dać nie lichą i potężną wielce. Czemuż więc byście nie mieli stosować owej siły magicznej by w większej chwale bitwy w swym świecie staczać.
Jak zapewne pamiętacie sporo bitew z użyciem magii już w światach fantasy bywało. Cóż jednak z tego skoro dowódcy kiepskimi byli. I miast wymyślać ciekawe strategie i broń nową, prostymi piorunami czy też pożogą wroga swego zalewali. Wróg nie w ciemię bity bronił się jak tylko potrafił i mocą swych magów wrogie siły spławił. Gdy na horyzoncie kula ognia pędziła zaraz przeciwna armia magów tarczę postawiła. Taka walka nie wiele nowego wnosiła i tylko siły magiczne magów traciła. Po cóż więc beznamiętnie bić się po łbach pazurami skoro odrobinę techniki z magią połączyć można i jakoweś działo, bądź inne ustrojstwo wymyślić.
Owszem nie powiem czasami jak piorunem czy kulą ognia się przywali od razu żołnierze raźniej mieczami machają, ale magowie w takiej walce swe siły szybko trawią. Zamiast więc bić się takimi czarami lepiej trochę dłużej się zastanowić i powiedzmy lewitacją nad wrogie oddziały oleju bądź trucizn jakowyś spore ilości przetransportować. Jeśli się odpowiednio wcześniej zadymkę odpowiednią zrobi nim kto się spostrzeże pół armii ziemię gryźć będzie. Trochę pomyślunku, a przebieg całego starcia zmienić można. No, ale nie będę Wam tu przecie o taktyce prawił. Miałem ja rzecz słówko, co z tą magią na tej wojnie począć.
Moim osobistym zdaniem magia na wojnie to straszliwe kurestwo. Ogólnie rzecz biorąc ciężko się pojedynczym żołnierzom przed nią bronić. Jak ktoś już jakimś czarem przywali to armia staje na chwilę i czeka aż się coś podpali. Walczyć z tym nie idzie, bo nim kto do maga dobiegnie, ten truchły wypierdek pół oddziału skosić zdąży. Ja rozumiem, że magia to potęga. Wiem, iż magia to dawniejszy odpowiednik dzisiejszej broni zagłady masowej. Wiem, iż każdego Misia świerzbią palce by magią podczas wojenki trochę wroga zasmucić. Lecz pomyślcie przez chwilę, w jaki sposób ową magią dysponujecie. Z tego co wiem nie wielu z Was podczas walk wielkich specjalne oddziały magów formuje. Większość Misiów to lenie i do walki magów posyłają jako i zwykłych wojaków. A przecie do głupota. Czy słyszeliście kiedy by powiedzmy łucznicy wraz z piechotą w pierwszym ataku biegli i wroga z bliska razili? Nie powiecie. Ale nie raz już w życiu widziałem jak członkowie mojej drużyny wraz ze mną do boju ruszali. Żeby było jaśniej to rzeknę, iż jam jest rodowitym rębajłą, a oni sucherlawymi magami. Tak też gdy więc ze mną ruszyli to nie dość, że nim dobiegli zadyszki dostali, to gdy posoki wkoło ujrzeli na buty mi się zrzygali. Jakiż więc sens magikom w zwarciu bić się pozwalać? Ano żaden i nic na to cholera poradzić się nie da. Oni z daleka swymi klątwami rzucać powinni, a nie pchać się wojownikom pod kopyta. Mało tego nie dość, że z daleka to jeszcze w tłumie, jeśli już walczyć muszą, powinni. Sam jeden szybko łeb od topora jakiegoś straci. W kupie natomiast stać mogą wieki całe lub do czasu, gdy krasnal jakiś niewielki za ich plecy się zakradnie. Tak magowie w walce stać powinni, jeśli już koniecznie walczyć muszą.
Mnie osobiście ni to grzeje, ni to ziębi, jeśli zginać mam to i tak mordą w błoto padnę. Ale jeśli Wam Misie łbem pod przyłbicą ruszyć się za bardzo nie chce, niewiele poradzić mogę jak tylko witkę uścisnąć na pożegnanie. Jeśli natomiast zmian trochę wprowadzić pragniecie pomyślcie nad sposobami, w jakie ową magię na wojnach wykorzystujecie. To broń potężna i nie byle jaka, lecz jak każda inna źle wykorzystana efektów pożądanych nie przyniesie. Po cóż bezsensownie ładować we wrogie armie salwy ognia i piorunów, skoro znacznie taniej kwasem je będzie przydusić. Po co marnować siły i energię, jeśli innymi taktykami efekty lepsze osiągnąć można.
Ale przecie jako wszystkim wiadomo magia nie tylko śmierć i zniszczenie niesie. W przeciwieństwie do broni, które dzisiaj mamy magią również leczyć ciężkie rany możemy. To moim zdaniem najlepsze miejsce na jej zastosowanie. Nic tak żołnierza nie krzepi niż to, iż gdy w nerki blachę jakąś zbierze móc wrócić do namiotu i po krótkiej kuracji wrogowi swemu włosy odpowiednio wraz z głową skrócić. Każdy mag czy też czarodziej na wojnie leczyć rany powinien. Szepniecie pewnie, iż od tego kapłani są i klechy, ale nim ich modlitwy będą wysłuchane człowiek dwa razy w ramę kopnąć zdąży. Oczywiście są i światy szczególnie uprzywilejowane gdzie bogowie chętnie życzenia swych wyznawców spełniają i kapłani szczęśliwe życie tam wiodą. Jak by jednak nie było do wtajemniczonych i oni się zaliczają. Każdy, kto leczyć magią i nie tylko potrafi na wojnie potrzebny jest wielce. Bo przecież życie ratować zadaniem bardziej ambitnym się zdaje niż owe życie komuś zabierać. Każdy głupi ściąć czerep wrogowi może, lecz by rannego ozdrowić nauk latami pobierać trzeba. Po cholerę więc pchać tak siły wielkie i pozwalać wtajemniczonym ręce krwią wroga brudzić skoro o wiele lepiej w leczeniu własnych żołnierzu z ich talentów korzystać. Wyścigi zbrojeń nie są rzeczą dobrą. Pieniędzy na to idzie co nie miara, a głodni żołnierze zachowują się jak chmara szarańczy i spichlerze opróżniają szybciorem.
Magia także i tu swe zastosowanie znaleźć może. Ten kto potrafi strawę jakowąś steranym wojakom wyczarować będzie przez nich sławiony po wsze czasy jego. Bo jak wszystkim wiadomo nie ma się co bić na głodnego. Dobra strawa to podstawa i jeśli takową dzionek żołnierz zacznie to choćby polec miał w walce mężnie się będzie sprawował póki w trzewiach jego śniadanko odbijać się będzie. Z pełnym żołądkiem od razu raźniej się toporzyskiem macha, a jeśli jakiegoś browara ktoś poleje to i krew szybciej w żyłach krąży tak, że człek wrogowi w twarz się śmieje.
Dobre morale są równie ważne, co i przygotowanie. Dlatego też zamiast cały burdel kobiet za armią ciągnąć lepiej jakiemuś magikowi piwo postawić i obrazy przez niego tworzone podziwiać. Nie dość, że syf się po armii nie rozejdzie to panowie bracia wielce podjarani szybciej wroga swego rozgromią by do żon i domów swych powrócić. Oto właśnie jak cała ta magia wykorzystana być powinna. Po cholerę w twarz wrogowi jakieś kurestwo rzucać skoro własnym chłopcom radość sprawić można? Pomyślcie Misie leniwe i na ruszt swego mózgojadowi coś rzućcie by wojenki Wasze nie tylko śmierć, ale i radość choć jednej stronie niosły.
Tak ja Wam jako krasnolud radzę. Co mymi radami zrobicie to już Wasza sprawa. Mnie najbardziej jednak interesuje czy w następnej przygodzie ktoś jakowąś magiczną sztuczka zarostu przypalić nie zechce. Róbcie jak serce Wam podpowiada, a który na mej drodze postawi magicznego dziada temu z fusów już dzisiaj śmierć szybką wróżę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|